Spike Jonze
Her

Są takie pociechy filmowe, które prowokują miłość od pierwszego ujęcia, a opowiadanie o nich jest wręcz procesem intymnym. Do takich związków, z pewnością według psychoanalityka destrukcyjnych, z oddziaływaniem antagonistycznym, należy zaliczyć relację autorki tej recenzji ze Spikem Jonzem. Jego nowym świadectwem prawdy, a dla mnie wyznaniem najszczerszych uczuć, jest film Her. Nie łudzę się, że zdemaskuję całe wademekum egzystencji stworzone w tym filmie.

Spike Jonze z autystyczną tendencją, ze swojej wycofanej pozycji wobec świata, tworzy niepodrabialny atut. Jest perfekcyjnym obserwatorem rzeczywistości, który bezlitośnie prześwietla i rentgenuje konfrontacje jednostki ze światem i świata z jednostką. Studium samotności w tonacjach tylko pozornie futurystycznych już trenował z Kaufmanem. Swojemu rozpasaniu artystycznemu i poetyckiej orgietce dawał ujście już w Adaptacji, czy Synekdocha Lutownicą tych projektów jest nie tylko sam autor, ale też jego obsesyjna próba utulenia wątłości ludzkiej materii i mizernych propozycji ze strony rzeczywistości.  W Her udowadnia, że nawet jak świat nie jest cherlawy, to człowiek i tak to w swojej nieporadności będzie psuł. Mamy tutaj determinizm w pigułce.

Theodore Twombly z finezyjnym nazwiskiem ma również finezyjną profesję- jest listo twórcą na zlecenie.  Niemalże jak bohater 500 dni miłości, potrafi wyrażać uczucia za innych, jednak sam cierpi na deficyt realnych emocji. Jak gdyby miał termin przydatności do spożycia. Sam mówi, że czuje się jakby wszystko co miał czuć, już poczuł. To wcale nie stan paraliżu emocjonalnego okaże się największą tragedią bohatera z hiperemocjonalną twarz Phoenixa, któremu będziemy współczuć.

Siłą Spike Jonze jest trafianie w między oczy z wcześniejszym uśpieniem uwagi widza plastycznością i płynnością środków narracyjnych oraz dopieszczoną stroną wizualną. Nie opowiada, a wręcz maluje historie. Bez żadnej nadbudowy proponuje nam świat, który możemy w każdej chwili szturchnąć łokciem. Jednak jest to subtelna cyberwizja. Zbyt oczywiste jest oblizywanie palców, bo smakuje nam tutaj brak scen z Transformersów, czy innych apokaliptycznych wizji.

Użycie środka quasi przyszłości ma inną intencję. Nie machając palcem, a drżącym głosem (on opowiada coś, co nie tylko nas wystraszy, ale również samego opowiadającego) reżyser  sugeruje, jak bardzo rozwój jednej dziedziny, powoduje regres innej. Nie spowoduje, a już powoduje. Już teraz siedzimy częściej na facebooku, niż w kawiarniach. Częściej otwieramy PDF, niż książki. A gadające głowy i niestety nie do siebie nawzajem, to nie Sci-Fi, a jedna wizyta w stolicy. Dlatego też takie oczywistości filozoficzne nie są jedynymi w promieniu zainteresowań twórcy.

Ludzie nauczą się obsługiwać nowe zabawki, ale nie nauczą się obsługiwać siebie. Potrzeba kochania przez bohatera jest, tak priorytetowa, że ucieka w świat wirtualny, bo ten realny kojarzy mu się tylko z utratą żony i samymi rozczarowaniami. Dlatego też potencjalnie bezpieczna, ale i odświeżająca staje się relacja z systemem operacyjnym, sztuczną inteligencją, która głosem Scarlett Johansson stworzy hologram miłości, a przynajmniej tak to nazwie sobie bohater filmu.

Twórca dywaguje o konsekwencjach uatrakcyjniania swojego życia fantomami, obłędnego doznawania bodźców. W jednej chwili współczuję wyjałowionym uczuciowo bohaterom, a z drugiej strony widzę jak hołdują oni egocentryzmowi i konformizmowi w relacjach. Nieświadome traktowanie miłości jako autoterapii, w którym nie następuje spełnianie się nas, a naszego chronicznie głodnego ego. Do zaczepek buddyjskich też odnosi się twórca (nie bez powodu zmienia się nastawienie Samanthy po ‘spotkaniach’ z Wattsem-buddystą), wtedy też system operacyjny się wycofuje (innowacyjne potraktowanie terminu ‘bunt maszyn’ przez twórcę), bo nie chce uczestniczyć w świecie, gdzie ludzie nazywają transakcję wiązaną- miłością.

Jonze wiele też mówi o ludzkiej potrzebie bezwarunkowej akceptacji. Jak ludzie wpadają w pułapkę potencjalnych uproszczeń, które nic nie ułatwiają. Finał jest przecież aż nadto sugestywny. Czy związek z maszyną, czy człowiekiem- żaden nie ma w sobie wszczepionej perfekcji.

Jest to film gorzko mówiący o postępie technologicznym też z innym prosty wnioskiem. Maszyna nie zaspokoi nigdy wszystkich złożonych i spontanicznych potrzeb człowieka. Materia człowieka to pojęcie względne i nie umożliwi nigdy stworzenia wzoru. Chyba, że wrócić do buddyjskich odniesień i wywnioskować, że to tak naprawdę maszyna poczuła więcej, niż zmechanizowany człowiek.

Reżyser zaserwował nam realną wizję o wirtualnych bytach, a analiza i interpretacja Her ma charakter niemalże matrioszki. Dlatego też mimo, że kończę recenzję, to jestem pewnie na początku drogi interpretacyjnej.

Oddalając się na chwilę od tych filozoficzno-analitycznych wykładni. Jonzowi udało się stworzyć historię miłosną. Wiarygodność związku bohatera z systemem angażuje widza przez chwilę, jak porządny romans, który nie zostaje w tyle z wiarygodnością za ‘zwykłymi’ i ‘normalnymi’ parami. Już nie mówiąc o złamaniu grubej kreski smutku i melancholii, uroczymi humorystycznie gryzmołami.

Film dziurawi serce, a bohaterowie nie patrzą w kamerę, a patrzą mi w oczy. Ta bezwzględna szczerość i często bezradność reżysera w próbie skatalogowania natury wszystkiego, ani razu nie ulega pokusie pretensjonalnych, czy ckliwych partii dialogowych. Reżyser, bez wytrącenia wartości intelektualnej i artystycznej, zazębia ze sobą szeroko rozumiany mainstream i kino niszowe.

Świat, w którym każdy pragnie miłości, a tak naprawdę nikt nie wie co to znaczy, to nie wyobraźnie reżysera i fikcja filmowa, a teraźniejszość. Dawno żaden film w kinie, tak blisko mnie nie usiadł.

Bernadetta Trusewicz

średnia ocena:
oceń utwór:
Dodaj artykuł do:
(dodano 25.02.14 autor: beniovska)
Dział film
Tagi: film, komedia, dramata, Sci-Fi
KOMENTARZE:
Aby dodać komentarz musisz się zalogować
Logowanie
Po zalogowaniu będziesz mieć możliwośc dodawania swojej twórczości, newsów, recenzji, ogłoszeń, brać udział w konkursach, głosować, zbierać punkty... Zapraszamy!
REKLAMA
POLECAMY

NEWSLETTER

Pomóż nam rozwijać IRKĘ i zaprenumeruj nieinwazyjny (wysyłany raz w miesiącu) i bezpłatny e-magazyn.


Jeśli chcesz otrzymywać newsletter, zarejestruj się w IRCE i zaznacz opcję "Chcę otrzymywać newsletter" lub wyślij maila o temacie "NEWSLETTER" na adres: irka(at)irka.com.pl

UTWORY OSTATNIO DODANE
RECENZJE OSTATNIO DODANE
OGŁOSZENIA OSTATNIO DODANE
REKOMENDOWANE PREMIERY
1
Kasia Nova
2
Vampire Weekend
3
My Dying Bride
4
Ghostkid
5
Chaka Khan
6
Marcin Pajak
7
Bruce Springsteen
8
Shakira
9
Charles Lloyd
10
Deep Purple
1
Jan Jakub Kolski
2
Christian Petzold
3
Grzegorz Dębowski
4
Krzysztof Łukaszewicz
5
Emily Atef
6
Sam Taylor-Johnson
7
Matt Bettinelli-Olpin, Tyler Gillett
8
Louise Archambault
9
Wim Wenders
10
Hae-yeong Lee
1
Michael Sowa
2
Agnieszka Jeż
3
Kamila Cudnik
4
Claire Castillon
5
Namina Forna
6
George M. Johnson
7
Daniel Gibbs, Teresa H. Barker
8
Samuel Bjork
9
Laura Passer
10
Rebecca Yarros
1
Katarzyna Baraniecka
2
reż. Mariusz Treliński
3
Beth Henley / reż. Jarosław Tumidajski
4
Gabriela Zapolska
5
Opera Krakowska w Krakowie
6
Marta Abramowicz / reż. Daria Kopiec
7
Rodion Szczedrin
8
Michaił Bułhakow
9
Jarosław Murawski
10
Dale Wasserman
REKLAMA
ZALINKUJ NAS
Wszelkie prawa zastrzeżone ©, irka.com.pl
grafika: irka.com.pl serwis wykonany przez Jassmedia