Weekend 17-19 kwietnia 2015 r. stoi pod znakiem rozczarowujących polskich premier. Oprócz słabego „Jak całkowicie zniknąć” do kin wchodzi jeszcze gorszy „Heavy Mental”, debiut Sebastiana Buttnego. O ile jednak w filmie Przemysława Wojcieszka łatwo zdiagnozować przyczyny artystycznego niepowodzenia, o tyle sprawa komplikuje się w przypadku „Heavy Mental”, bo i artystyczna porażka tej produkcji jest bardziej doniosła.

Głównym bohaterem dzieła jest Mariusz (Grzegorz Stosz), trzydziestokilkuletni aktor cierpiący na zaniki pamięci podczas publicznych występów. Skutecznie uniemożliwia mu to pracę w zawodzie, więc mężczyzna wciąż mieszka z rodzicami skupiając się na joggingu i przygotowywaniu monodramu, który miałby nadać nowego rozpędu jego karierze. Po śmierci swego dziadka poznaje opiekującego się dotąd denatem pracownika opieki społecznej Piotra (Piotr Głowacki), który proponuje mu układ: Mariusz ma poderwać wskazaną przez Piotra dziewczynę (Izabela Nowakowska), a ten w zamian odstąpi mu mieszkanie, które przypadło mu w spadku po dziadku Mariusza.

Wśród licznych mankamentów produkcji Sebastiana Buttnego na pierwszy plan wychodzi totalnie pozbawiony talentu odtwórca głównej roli Grzegorz Stosz, którego ewidentnie przerosła grana przezeń postać. Jego Mariusz, miast być niepewnym siebie wrażliwcem (jest wszak zapominalskim, nieporadnym aktorem z licznymi wpadkami na koncie!) emanuje opanowaniem i męskością, czyli jedynymi cechami, które Stosz potrafi zagrać swą kamienną twarzą. Powiedzieć, że postać Mariusza jest monotonna, to znaczy nie powiedzieć nic, na mężczyznę bowiem nie wpływają bowiem ani bodźce zewnętrzne, ani własne przeżycia duchowe. Dodając do tego f a t a l n ą dykcję otrzymujemy głównego bohatera, który nudzi i irytuje zarazem.

Na tym jednak nie koniec, ponieważ do warstwy czysto technicznej również można mieć wiele zastrzeżeń. Zaczynając od pracy kamery, która bardzo często w ogóle nie ostrzy na akurat najważniejszy punkt w kadrze, poprzez kiepski montaż, który uważnego widza nieuchronnie wybija z rytmu oglądania, a kończąc na rozlazłym tempie i pretekstowej fabule, należy z przykrością przyznać, że „Heavy Mental” nie zasługuje na Nagrodę im. A. Munka (rywalizował w tym konkursie z tak dobrymi filmami jak „Dziewczyna z szafy” czy „Małe stłuczki”).

Najsmutniejsze w całej produkcji jest to, że ponoć żeby móc zrealizować „Heavy Mental” Sebastian Buttny, reżyser, scenarzysta i montażysta filmu, musiał sprzedać swoje mieszkanie. Należy docenić pogoń za marzeniami i niezależnością oraz stawianie wszystkiego na jedną kartę, ale w obliczu prezentowanej przez „Heavy Mental” znikomej jakości, trzeba też jasno powiedzieć, że nijak nie było warto.

Film wchodzi do polskich kin 17 kwietnia 2015 r.