„Sherlock Holmes: Gra Cieni” reprezentuje ten typ filmów, który przysparza najwięcej problemów recenzentom. Nie jest to film, który można by nazwać dobrym, ale z drugiej strony nie jest też tak kiepski, żeby nie pozostawić na nim suchej nitki. To, co natomiast można stwierdzić bez najmniejszych przeszkód, to fakt, że druga część jest zdecydowanie gorsza od pierwowzoru.
Sherlock Holmes staje naprzeciwko swojego arcyprzeciwnika, „Napoleona zbrodni” , jak sam o nim mówi. Holmes po raz ostatni prosi doktora Watsona o pomoc w rozwiązaniu sprawy profesora Moriarty’ego. W trakcie filmu śledzimy jego starania przyskrzynienia profesora i powikłania jego planów.
Najprościej mówiąc scenariusz zawodzi. Zacznijmy od tego, że pierwsza część jest przeze mnie uważana za dość mocno przecenioną. Nie podobało mi się, że winowajca jest znany od początku, ale przynajmniej była zagadka – jak lord Blackwood przeżył powieszenie? Było też pokazane dochodzenie w tej sprawie. W „Grze cieni” nie dość, że winowajca jest przedstawiony bardzo szybko (Moriarty), to równie szybko dowiadujemy się co robi (wysadza budynki). Element zagadki został kompletnie zarzucony, zamiast tego mamy sporo akcji, która z czasem męczy. Ducha pierwowzoru Barona Conana Doyle’a czuć tak naprawdę dopiero w końcowej, bardzo dobrej scenie partii szachów między Sherlockiem a Moriartym. Gdzie jest błyskotliwa dedukcja, z której tak słynie pierwowzór? Mamy coś typu „holmesowizji”, ale nasz detektyw korzysta z niej tylko, gdy ma komuś spuścić łomot, zamiast poskładać elementy zagadki razem. Jego zmyślny umysł służy mu bardziej do wyjścia z danej sytuacji. Zamiast zainteresować widza, by ten sam spróbował rozwikłać jakąś zagadkę twórcy serwują nam wszystko na tacy, wypełniając film strzelaninami i pościgami, które są momentami wręcz przytłaczające. Może się mylę, ale jak ktoś idzie na film pod tytułem „Sherlock Holmes” to chce zobaczyć jak tytułowy detektyw rozwiązuje zagadkę (a zwiastuny krzyczą, że tak właśnie się dzieje), a nie biega, skacze i strzela.
Dobrze natomiast wygląda scenografia i ogólna stylizacja na schyłek XIX wieku. Brudne ulice, mroczne alejki, odpowiednie kostiumy, a nawet autentyczna broń. Naprawdę można poczuć erę wiktoriańską. Niestety technicznie już nie jest tak różowo. O ile same zdjęcia są w porządku, o tyle montaż pozostawia wiele do życzenia. Skoro już Guy Ritchie postawił na akcję, to mógłby chociaż umieć ją zrealizować. Cięcia są za szybkie, tak, że naprawdę nie widać kto z kim się bije, a punkty widzenia zmieniają się tak szybko, że ciężko się połapać gdzie co jest (można to zauważyć już w otwierającej film bójce). Jedyną sceną akcji, która jest naprawdę dobrze skonstruowana i kompletnie wgniata w fotel jest moment ucieczki bohaterów przez las, będących pod ciężkim strzałem. Niesamowicie precyzyjne zgranie umiejętności edytorskich, operatorskich i efektów wizualnych, kompletna maestria filmowa. Muzyka może być, rewelacji nie ma, ale specjalnie w uszy też nie kłuje.
Jeśli chodzi o aktorstwo to chyba nikogo nie zdziwi, jeśli powiem, że jest bardziej niż solidne. Robert Downey Jr pasuje jak ulał do roli Holmesa i od początku było wiadomo, że roli podoła. Pozytywnie zaskoczył mnie Jude Law, który w niczym nie ustępuje Downeyowi. Stephen Fry przynosi lekką humorystyczną odskocznię, chociaż nie po to płaciłem za bilet, żeby oglądać jego gołe pośladki. Jared Harris jako Moriarty również nie wzbudza zastrzeżeń.
Niestety bardzo żałuję, że po pierwszej części postanowiono wzmocnić elementy akcji, zamiast fabuły. Pochwalić mogę jedynie za zwiększenie roli Watsona, który nie jest już gościem, któremu trzeba wszystko tłumaczyć, a sam prezentuje sporą inteligencję (szczególnie nie będąc już zaskoczonym pomysłami Sherlocka). Spodziewałem się zagadki do rozszyfrowania i mrocznego klimatu, dostałem sztampowy blockbuster, który na dobrą sprawę mógłby nie nazywać się „Sherlock Holmes”, bo przez przesyt akcji można stracić rachubę co właściwie się ogląda [insert „co ja pacze” joke here]. Koniec filmu tylko bardziej mnie zdenerwował, ponieważ twórcy PO RAZ KOLEJNY bezczelnie otwierają sobie furtkę do kolejnej części. Po bardzo dobrej, wspomnianej już scenie partii szachów, następuje zakończenie tak niedorzeczne, że trudno w to uwierzyć.
Podsumowując – w większości w nowym „Sherlocku” dużo rzeczy dzieje się tylko po to, żeby się dziać i widza przestaje obchodzić rozwiązanie zagadki, może dlatego, że zagadki jako takiej nie ma. Jest kilka sprytnych chwytów, bardzo dobra scenografia i aktorstwo i dwie naprawdę pamiętne sceny. Naprawdę szkoda, bo potencjał był spory, odtworzono klimat, ale nie ducha papierowego oryginału. Uwierzcie mi – mimo mojego ostrożnego podejścia do części pierwszej, na „Grę cieni” nie szedłem z uprzedzeniami, wystarczyło mi, żeby dostać coś w stylu poprzednika, ale twórcy mi tego nie dostarczyli. Nie dostałem zagadek, a gdybym chciał iść na slapstickowego akcyjniaka to wybrałbym czwarte „Mission Impossible”, które też jest obecnie w kinach.
3.5/10
REKOMENDACJA: Jeśli jesteś dużym fanem pierwszej części to jest szansa, że Ci się spodoba. Jeśli jesteś jej przeciwnikiem, to po „Grze cieni” jeszcze bardziej znienawidzisz filmową adaptację Guya Ritchiego.
Tom Braider
Utwór | Od |
1. Inne historie | gaba |
Utwór | Od |
1. W bezkresie niedoli | ladyfree |
2. było, jest i będzie | ametka |
3. O Tobie | ametka |
4. Świat wokół nas | karolp |
5. Kolekcjonerka (opko) | will |
6. alchemik | adolfszulc |
7. taka zmiana | adolfszulc |
8. T...r | kid_ |
9. przyjemność | izasmolarek |
10. impresja | izasmolarek |
Utwór | Od |
1. Sprzymierzeniec | blackrose |
2. Podaruję Ci | litwin |
3. test gif | amigo |
4. Primavera_AW | annapolis |
5. Melancholia_AW | annapolis |
6. +++ | soida |
7. *** | soida |
8. Góry | amigo |
9. Guitar | amigo |
10. ocean | amigo |
Recenzja | Od |
1. Zielona granica | irka |
2. Tajemnice Joan | wanilia |
3. Twój Vincent | redakcja |
4. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
5. Miasto 44 | annatus |
6. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
7. O matko! Umrę... | lu |
8. Subtelność | lu |
9. Mustang | lu |
10. Pokój | martaoniszk |