Aby zanurzyć się w niezwykle żywiołowe i energetyczne rytmy nie trzeba od razu lecieć samolotem na półwysep Bałkański. Muzyczna wyprawa w odmęty greckich, tureckich, bośniackich czy serbskich nurtów czeka na Was w warszawskim Teatrze Studio Buffo!

Mowa oczywiście o gorącym „Wieczorze Bałkańskim” znanych twórców: Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosy. Koncert został przepełniony namiętnymi i wzruszającymi dźwiękami, bowiem Bałkany to przecież jak wiadomo mieszanka stylów i tradycji. Napiętnowane wydarzeniami lat 90 potrafią napawać lękiem i jednocześnie zachwycać etnicznym charakterem oraz niepowtarzalną, wręcz wybuchową mieszanką brutalności i subtelności.

Koncert rozpoczął się mocnym akcentem w postaci słynnego utworu Gorana Bregovica pt. „Kalashnikov”, który odśpiewał i odtańczył praktycznie cały zespół Artystów Teatru Studio Buffo – łącznie z samym Januszem Stokłosą i Januszem Józefowiczem. Zresztą Goran i jego utwory towarzyszą nam praktycznie cały czas. Także za sprawą jego słynnej płyty nagranej z naszą rodzimą artystką Kayah. Podczas wieczoru oczywiście nie mogło zabraknąć sztandarowego utworu „Prawy do lewego”. Znakomite aranżacje grane na żywo porywały publiczność niejednokrotnie. Należy podkreślić, że mimo gorącej atmosfery podczas koncertu pojawiły się także spokojniejsze utwory, które wprowadzały publiczność w chwilę zadumy czy refleksji. Bez wątpienia były nimi między innymi utwory: „Byłam różą”- przebój pięknie zaśpiewany przez Natalię Krakowiak, przejmujące „Theos an einai”, który wykonała niezwykle emocjonalnie Natalia Kujawa czy melancholijna „Tabakiera”, z którą znakomicie zmierzyła się Monika „Dzidzia” Ambroziak.

Janusz Józefowicz – podobnie jak przy innych wieczorach w Teatrze Studio Buffo – zawsze dba o to, aby publiczność miała uśmiech na twarzy, a brzuchy bolały ją od śmiechu. Tym razem przyczynkiem do tego były aż trzy utwory. Artur Chamski z niezwykłą aktorską łatwością wcielił się w jednego z chłopaków z mołdawskiego boysbandu O-Zone. Przy słynnych dźwiękach utworu „Dragostea din tei” (znanego także jako „Numa numa jej”) koncertowo rozbawił publiczność! Podobną reakcję wywołał z kolei Jerzy Grzechnik, który pojawił się na scenie w wersji… XXL (a w roli złego cholesterolu tancerki). Dlaczego? Bowiem wykreował postać Demisa Roussosa śpiewając hit „Forever and ever”. Zresztą Jerzy Grzechnik w koncercie pojawia się z repertuarem Demisa jeszcze raz, aby przypomnieć publiczności inny wielki przebój, czyli „Goodbye my love, goodbye”. Tym razem z artystą śpiewa cała widownia, a Jerzy stoi na scenie w swojej naturalnej wersji wagowej. Z kolei trzecia niespodzianka, która rozgrzała zgromadzonych widzów do czerwoności ze śmiechu to wykon samej Nataszy Urbańskiej. Artystka została zapowiedziana jako Natka U., powiększona o 3 rozmiary, uśmiechnięta i urokliwa wdzięcznie poruszała się w takt przeboju „Mała”.

Porywająca choreografia, a także skromna, ale jakże dopełniająca całość scenografia tworzą bardzo piękny obraz, który warto zobaczyć w jeden z wieczorów. Cała wyprawa na Bałkany była zdecydowanie za krótka, aby się nią dobrze nasycić, dlatego warto wrócić do Teatru Studio Buffo, by udać się w tę wyjątkową podróż jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz! Polecam zdecydowanie!

Napisała: Joanna Sieg
joanna.sieg@irka.com.pl
fot. Strona internetowa www.studiobuffo.com.pl