George Crumb definiował muzykę jako system proporcji służący duchowym porywom, akcentując, że utwory elektroniczne nie podlegają interpretacji, gdyż za każdym razem brzmią tak samo. Kierowałam się podobnymi spostrzeżeniami, aż do czasu spotkania z muzyką formacji Sexy Suicide. Debiutancki krążek "Intruder" to udana reanimacja noworomantycznej fali, dla tych, co życzą sobie czegoś mniej obciążającego, a jednak aktywizującego obieg krwi i rozgrzewającego wszystkie tkanki. Nagle odżywają spalone gorączką fale wspomnień nieprzemijających złotych lat młodości, gdyż duet Sexy Suicide zabiera nas na retrosentymentalną wycieczkę. Prawdziwą okazuje się też teoria mówiąca, że sztuka powinna być w pewnym stopniu niebezpieczna, gdyż w innym przypadku ludzie jej nie chcą. Samobójstwo w seksownym wydaniu to ekstrawagancka, bezlitosna i zdecydowana manifestacja tożsamości, zaserwowana w postaci oldskulowej mikstury. Sam się przekonaj! Skosztujesz?
Sexy Suicide to polska grupa, reprezentująca syntetyczne, przestrzenne brzmienie analogowych syntezatorów. To electropopowa formacja, która swoją twórczością odświeża podsycony odrobiną chłodu, romantyczny charakter tęsknoty, bohemy, dekadencji i melancholii. Skrystalizowany wzlot myśli i uczuć człowieka sytuuje się na fundamencie lat 80-tych. W pierwszej fazie grupa nazywała się Neon Romance.
"Intruder" zgrabnie łączy dwie skrajności w niebanalną całość: świeżość z synth-popową estetyką. Do słuchacza przemawia nostalgiczno-romantyczna aura, potęgująca zadziorny wydźwięk. Sexy Suicide to więc zestawienie głębokiej muzycznej świadomości, a nawet dojrzałości z charyzmą. Krążek jest refleksyjny i taneczny zarazem. Z mojego punktu słyszenia "Intruder" stanowi muzyczny odpowiednik intymnego dziennika. A jednak syntetyczne dźwięki to sprytne instrumentarium, zwłaszcza w sensie poznawczym. To energia, która ogarnia niemalże wszystko!
Sexy Suicide w imponujący sposób broni poczciwej muzycznej filozofii synth pop, która jednak nie wymaga obrony. Romans z duchem przeszłości to jedynie przedsmak tego, czego można się jeszcze spodziewać. Spójna całościowo wizja artystyczna hipnotyzuje. Bogaty wachlarz emocji: od szlagierowych impulsów - "Never Forget", czy też "Shame of Device" do unikalnej nastrojowej posępności - "4you", dają gwarancję, że ten, kto kocha młodzieńczy niepokój z tamtych lat znajdzie swojego faworyta.
Aby zrozumieć i poczuć podskórnie klimat tego materiału, proponuję zmierzenie się z nim po prostu sam na sam. I choć "Intruder" nie klasyfikuje się jako "plażowy" album to skrywa w sobie całą masę kawałków, które raz utkwiwszy w pamięci pozostają tam na bardzo długo. Polecam!
Tracklista:
1. Kiss of winter (intro)
2. Shame of device
3. Diary of moon
4. Afterlife
5. Evelyn
6. Said alright
7. 4you
8. Never forget
9. Stand alone
10. Dangerproof
11. Purple killer
Monika Wojda
Utwór | Od |
1. Inne historie | gaba |
Utwór | Od |
1. W bezkresie niedoli | ladyfree |
2. było, jest i będzie | ametka |
3. O Tobie | ametka |
4. Świat wokół nas | karolp |
5. Kolekcjonerka (opko) | will |
6. alchemik | adolfszulc |
7. taka zmiana | adolfszulc |
8. T...r | kid_ |
9. Twoja opowieść o mnie | o.laf |
10. przyjemność | izasmolarek |
Utwór | Od |
1. Sprzymierzeniec | blackrose |
2. Podaruję Ci | litwin |
3. test gif | amigo |
4. Primavera_AW | annapolis |
5. Melancholia_AW | annapolis |
6. +++ | soida |
7. *** | soida |
8. Góry | amigo |
9. Guitar | amigo |
10. ocean | amigo |
Recenzja | Od |
1. Zielona granica | irka |
2. Tajemnice Joan | wanilia |
3. Twój Vincent | redakcja |
4. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
5. Miasto 44 | annatus |
6. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
7. O matko! Umrę... | lu |
8. Subtelność | lu |
9. Mustang | lu |
10. Pokój | martaoniszk |