Z nieufnością włączyłam płytę Jamala, którego druga - elektroniczna odsłona kilka lat temu, zupełnie mnie nie przekonała. Tym razem było jednak inaczej. Gdy do moich uszu dotarły mocne dźwięki gitar, świat nabrał mocy.

Muzyk kojarzony dotąd z reggae i dancholem na płycie o wdzięcznym tytule MIŁOŚĆ, gra mięsistego rocka. Co więcej robi to bardzo dobrze. Płyta skrzy się barwami i odcieniami nie odcinając się przy tym od reggae, od którego panowie zaczynali .

Już sam początek wprowadza element zaskoczenia i wiadomo, że ta podróż nie będzie jednoznaczna. Delikatny motyw „Marcepnów" wprowadza słuchacza w tajemniczy, szamański klimat, by za chwilę zmienić go o 180 stopni. „Bomba” atakuje ścianą dźwięku świetnego riffu gitary. Podobnie "Defto”, którego nie trzeba rekomendować za sprawą świetnego teledysku. „Królowa” nie daje wytchnienia, przywołując na myśl stare dobre Placebo. Bardziej liryczny „Peron” oraz psychodeliczny „Upadłem w Poznaniu” ukazują dojrzałość muzyków. “Pocałuj mnie w miłość”, ”To zapisane” i ”Szołbiznes” to pokłon w stronę dawnych fanów, ukazujący bardziej rozrywkowe, rapowo, dub-stepowe a nawet jazzowe oblicze zespołu. Stary dobry klimat reggae gwarantuje „Powiedz mi”. Płytę zamyka czarująca dźwiękami ballada „Nieboskit.

Album „Miłość” to swoisty tomik poezji. Świetne teksty plasują MIŁOŚĆ wśród płyt których słucha się z przyjemnością wsłuchując w słowa pełne mądrości i szczerości.

Polecam.