Chyba każdej próbie oceny muzycznego wydarzenia towarzyszy niebezpieczeństwo przesłodzenia. Zwłaszcza w momencie, gdy kontakt z artefaktem jest pierwszy i od razu zostaje obciążony emocjonalnym stosunkiem. 20 kwietnia podczas koncertu w lubelskiej restauracji Czarny Tulipan stałam się zdeklarowaną fanką twórczości João de Sousa i portugalskiego fado. I, proszę mi wybaczyć, ale nie potrafię w tej chwili znaleźć w występie niczego, co zasługiwałoby na odrobinę ostrzejszą krytykę.
João de Sousa urodził się w Porto, ale od kilku lat mieszka we Wrocławiu. Do Lublina przyjechał po raz trzeci. Tym razem ze swoim najnowszym projektem Fado Polaco, który jest owocem poszukiwań własnej tożsamości kulturowej, co niejednokrotnie artysta podkreślał.
Nigdy wcześniej nie słyszałam fado. Idąc na koncert spodziewałam się brzmień zbliżonych do hiszpańskiego flamenco. Tymczasem fado, będące najczystszym wyrazem portugalskiej duszy ujęło mnie melancholią, bijącą z niemal każdej pieśni. W nastrój opowieści, mających wybrzmieć z ust artysty, wprowadziło zgromadzonych już samo wnętrze XIV-wiecznego budynku, w którym dziś mieści się restauracja Czarny Tulipan. Czerwone, intrygujące światło otuliło wszystkich słuchaczy, czyniąc maleńkie pomieszczenie, w którym przez najbliższe dwie godziny miało rozbrzmiewać fado, jeszcze bardziej kameralnym. João de Sousa – jak przystało na mężczyznę śpiewającego fado – przywdział ciemny strój i czystym dźwiękiem portugalskiej gitary wprowadził gości w dramatyczny nastrój pierwszej pieśni.
Magnetyczny głos João, którym po mistrzowsku operował, natychmiast przeniósł mnie w gorące zaułki Alfany. Artysta rozpoczął koncert przejmująco pięknym, choć smutnym fado. Powagę i tęsknotę aranżacji co chwila przełamywał niezwykle ekspresyjny śpiew wokalisty. Opowiadał o miłości, zwykle tragicznej, o smutku, o przeznaczeniu.
Fado, choć pełne namiętności i rozpaczy, potrafi wprowadzić słuchaczy również w pogodny nastrój. Jedna z pieśni odmalowała w wyobraźni słuchaczy scenkę rodzajową (żartobliwie określoną przez João „magią publicznego transportu”), której tematyka związana była z tak prozaiczną (mogło by się wydawać) czynnością jak codzienny dojazd do pracy. Jej bohaterowie musieli codziennie pokonywać rzekę promem. Na jego pokładzie dochodziło niejednokrotnie do romansów między pasażerami. I choć nic oni o sobie nie wiedzieli łączyła ich namiętność, która nie mogła wydostać się poza pokład promu.
Choć fado może być zabarwione wesołością, dominantą nastrojową pozostaje melancholia i tęsknota, która odnalazła swój wyraz w charakterystycznym stanie ducha, określanym jako saudade (sodade). Termin jest właściwie nieprzetłumaczalny na język polski. Cesária Évora, słynna pieśniarka fado, znana choćby z piosenki Sodade, próbowała je zdefiniować w jednym z wywiadów: „Sodade jest wtedy, gdy nam czegoś ogromnie brak, to wielka pustka w naszym sercu”. Wielki przebój Évory wykonał podczas piątkowego koncertu João, zachęcając publiczność do powtarzania fragmentu refrenu (trochę fałszowaliśmy).
Niekwestionowaną zaletą występu były króciutkie przyczynki artysty, niejednokrotnie utrzymane w konwencji anegdoty, dzięki którym publiczność nie znająca języka portugalskiego mogła dowiedzieć się o czym będzie opowiadała kolejna pieśń.
Oprócz wysokiej klasy tekstów literackich João wykonał również kilka własnych kompozycji, w których wyraźnie słychać wpływy nie tylko portugalskiego fado, ale też polskiej muzyki, zwłaszcza poezji śpiewanej. Aj inverno, którą artysta porwał publiczność do współśpiewania, opowiada o ostrej zimie, niełatwej do zaakceptowania tęskniącemu za ciepłym oceanem João. Niemałym zaskoczeniem dla gości było wzruszające wykonanie znanego polskiego szlagieru Miłość ci wszystko wybaczy, w którym de Sousa ponownie udowodnił, że nie tylko przepięknie śpiewa, ale również potrafi wejść w interakcję z widownią, śmiać się razem z nią i bawić.
Publiczność nagrodziła występy portugalskiego artysty długimi brawami, domagając się bisów. Nic dziwnego. João cudnie śpiewając, wylał podczas koncertu morze emocji – od przejmującej tęsknoty, poprzez słodki smutek aż po kojącą radość. Choć fado opowiada o zwykłych ludziach, ich codziennych trudach i smutkach, robi to w sposób odrealniony, wręcz magiczny. Dla entuzjazmu, z jakim opuściłam Czarny Tulipan, warto było wybrać się na to muzyczne święto realizmu magicznego. Bajeczne przeżycie! A João, jakże przystojny!
Utwór | Od |
1. Inne historie | gaba |
Utwór | Od |
1. W bezkresie niedoli | ladyfree |
2. było, jest i będzie | ametka |
3. O Tobie | ametka |
4. Świat wokół nas | karolp |
5. Kolekcjonerka (opko) | will |
6. alchemik | adolfszulc |
7. taka zmiana | adolfszulc |
8. T...r | kid_ |
9. przyjemność | izasmolarek |
10. impresja | izasmolarek |
Utwór | Od |
1. Sprzymierzeniec | blackrose |
2. Podaruję Ci | litwin |
3. test gif | amigo |
4. Primavera_AW | annapolis |
5. Melancholia_AW | annapolis |
6. +++ | soida |
7. *** | soida |
8. Góry | amigo |
9. Guitar | amigo |
10. ocean | amigo |
Recenzja | Od |
1. Zielona granica | irka |
2. Tajemnice Joan | wanilia |
3. Twój Vincent | redakcja |
4. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
5. Miasto 44 | annatus |
6. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
7. O matko! Umrę... | lu |
8. Subtelność | lu |
9. Mustang | lu |
10. Pokój | martaoniszk |