Zygmunt Bauman w „Płynnej nowoczesności” zastanawia się nad fenomenem rzeczywistości XXI wieku, w której egzystujemy i nad sytuacją jednostki żyjącej w społeczeństwie.
Porównuje nowoczesność zastaną i tę, która minęła, mówiąc, iż ta miniona nosiła znamiona totalitaryzmu, była ciężka, stała, zwarta i systemowa. Za jej symbol uznaje fabrykę fordowską, biurokrację, panopticon, Wielkiego Brata i obóz koncentracyjny. Przywołuje również dla porównania dwóch nowoczesności dyskurs Jozuego i genzeyjski. Dyskurs Jozuego to świat nowoczesności minionej. Jest to przestrzeń świata, która nosiła znamiona ładu, wytyczonych ściśle granic, przywiązania do danego centrum. Dyskurs genezyjski określa płynną nowoczesność, z jej nieustalonymi granicami, chaosem, postfordyzmem i postpanopticonem. Nie ma w niej przywódców, a jedynie doradcy, nikt nie boi się Wielkiego Brata, istnieje wiele możliwości.
Dawna ciężka nowoczesność, to epoka hardware'u, ciężkich maszyn, fabryk, zagarniania pustych przestrzeni, podbojów terytorialnych, zaś w dzisiejszym software'owym świecie jednostką miary jest prędkość światła, w którym czas nie jest utrudnieniem i nie jest ograniczony przez przestrzeń. Pod tymi wszystkimi pojęciami zabarwionymi przez Baumana nutą ironii i sarkazmu, kryje się, mówiąc słowami Pascala, „życie urojone”, nieprawdziwe. Płynna nowoczesność, to inaczej mówiąc nowoczesność nie dająca ująć się w określony kształt, ulegająca ciągłym zmianom i będąca w wiecznym ruchu. Określenie „płynność” nasuwa skojarzenia z lekkością. Mówi się o płynności ruchów w tańcu, które oznaczają grację, świadomości wykonywanych działań podczas tańca, harmonię, brak chaosu. W wyobrażeniu ciężar płynów wydaje się być niewspółmierna do materii ujętej w dany określony kształt. Płyny poprzez swój brak zorganizowania w stałość wydają się być lżejsze od ciała stałego. No właśnie – wydają się takie być. Czy płynna nowoczesność, nie dająca ująć się w formę jest lekka? Czy płynna nowoczesność oferuje nam lekkość w przeciwieństwie do poprzedniej nowoczesności? Wydaje się, iż tak właśnie jest – nieznośnie lekko, aż trudno do zniesienia.
Zygmunt Bauman opisując relacje jednostki ze społeczeństwem pisze o spotkaniu obcego z obcym, które jest zdarzeniem bez przeszłości i przyszłości zdarzające się w takich miejscach jak „świątynie konsumpcji”, które Bauman nazywa „niby- miejscami”, które uniemożliwiają dłuższy pobyt, oswojenie, kolonizacje (lotniska, autostrady, pokoje hotelowe). W tych oto przestrzeniach następuje spotkanie się jednostek. Autor „Płynnej nowoczesności” przywołują strategie zmierzenia się z innością innych odwołując się do strategii Claude'a Levi-Strauss ukazanych w „Smutkach tropików”. Jedna z nich, to strategia antropoemiczna ( zwymiotowanie, wydalenie, wyplucie innych, wiezienia, deportacje, morderstwa, segregacja rasowa getta), antropofagiczna ( przy-swojenie obcych treści, pochłonięcie obcego ciała i ducha, kanibalizm, wojny, asymilacje). Przestrzenie konsumpcji nawiązują do strategii fagicznej. Czyż w tej sytuacji można nadal mówić o lekkości? Pozbawiona ciężaru jest nawet tożsamość, która nie jest nam dana, ale zadana i staje się możliwa do zdobycia lub poddawana jest ciągłych zmian. Można powiedzieć, że każdy w tym wypadku jest innym, ale nikt sobą samym, parafrazując słowa z „Bycia i Czasu” Martina Heideggera. Jednostka pozbawiona jest wszelkich granic i barier, nadzoru, jest postfordowska. Bliskie jest to metaforze autentyczności w ujęciu metafory nietzscheańskiej, w której życie uwolnione jest od wszelkiej przeszłości, barier - wolność bez zakorzenienia w określonej rzeczywistości i przestrzeni. Nad emancypacja, właśnie, zastanawia się Bauman. Rozważa wady i zalety wolności, pojedynek jednostki z obywatelem.
Pantha rei – wszystko płynie, rzekł Heraklit z Efezu. Czy w tej zmienności możliwe jest odczucie lekkości bytu? Tak, ale nieznośnej, która nie znosi kształtu, nie zna pojęcia „zaraz”, ale na natychmiast, nie pamięta o wczoraj, ale dziś śni o jutrze. W swym wartkim nurcie zagarnia nawet tożsamość człowieka czyniąc go marionetką z szafą pełną masek. Jesteśmy nie tym, czym jesteśmy, ale tym, co z siebie robimy, pisze Anthony Giddens. Natomiast Charles Taylor wprowadza użycie terminu „kryzys tożsamości”, polegający na niewiedzy tego, czym jesteśmy i na niepewności w pewnych sprawach. Teraz nie istnieje antynomia między większy – mniejszy, ale między szybki – wolny. Zwinność, lotność i prędkość świadczą o W tym pędzie nie trudno o brak refleksji, zgubienie tożsamości lub jej zmianę. Możemy posiadać to, czego pragniemy oraz być tym, kim chcemy. „wyzwolenie się ze społeczeństwa” stwarza lekkość wyboru. Pędzimy do przodu przemierzając „świątynie konsumpcji” i popełniając egzorcyzmy zakupów w imię hasła „mam, to mogę”. Staramy się prześcignąć innych, ale także siebie w swych częstych zmianach tożsamości. Płyniemy w rwącym potoku, którego biegu nikt nie kontroluje i nikt nie poda dłoni, gdy jego wody zaczną nas zatapiać. Ta akwametafora nasuwa na myśl książkę „Trzecia fala”Alvina Tofflera, który dzieli dzieje ludzkości na trzy okresy, a dokładnie fale. Pierwszą z nich była era agrarna, która rozpoczęła się około 8000 r. p. n.e. Druga fala, to epoka industrialna, a jej począki to XVIII/XIX. Trzecia fala (postindustrialna), to Era Kosmiczna, Era Informacyjna, Era elektroniczna, Globalna Wioska, to ta, w której obecnie żyjemy. Toffler jako wspaniały futurolog snuje wizje przyszłości życia w epoce trzeciej Fali. Można stwierdzić, iż trzecia Fala jest „płynną nowoczesnością Baumana” - z tą różnicą tylko, że Alvin Toffler snuł przypuszczenia co do kształtu czegoś, co nastąpi po epoce industrialnej, a Bauman stwierdził stan zastany. Myślę jednak, że fala Tofflerowska byłaby znacznie bardziej lekka w swej płynności niż płynna nowoczesność Baumana – tyle tylko, że jeszcze nie nadpłynęła.