Ktoś mi kiedyś powiedział, że człowiek powinien w swoim życiu spróbować wszystkiego. Spróbować po to, by mieć swoje zdanie na każdy temat, a przede wszystkim po to, żeby mieć, co wspominać na stare lata. Może i jest w tym sporo racji, i może rzeczywiście to jakiś sposób na życie, ja jednak należę do tych, którzy stronią od poznawania nowych wrażeń. Wyjątkiem od tej, nazwijmy to, zasady jest literatura. Tutaj nie mam żadnych granic i z chęcią sięgam po książki z gatunków, które (kilka lat temu) wydawały mi się nudne lub zdecydowanie nie dla mnie.
Dlaczego wam o tym piszę?
Dlatego, że jakiś czas temu odkryłam nowy (dobrze, nie taki już nowy) gatunek w literaturze (a przede wszystkim w mandze i anime), a mianowicie yuri, w którym głównym elementem fabularnym są związki damsko-damskie (lesbijskie). Tak, słyszałam o tym gatunku wcześniej i nawet miałam z nim styczność, jako uczennica podstawówki (kojarzycie Michiru i Harukę z mangi i anime "Sailor Moon"?), ale nigdy nie czytałam nic stricte yuri, więc gdy tylko nadarzyła się okazja to z niej skorzystałam i nie zawiodłam się.

Antologia "Marzenia" to dziesięć ciekawych, wzruszających i pełnych najróżniejszych emocji historii, które zostały połączone głównym motywem przewodnim, jakim są tytułowe marzenia. W tym wypadku są marzenia o pięknej, szczęśliwej i pełnej ciepła miłości, ale jak to z takimi pragnieniami bywa – łatwo jest je mieć, ale trudniej jest je spełnić.

Kiedy sięgałam po zbiór opowiadań wydany przez The Cold Desire byłam, jak już wspomniałam, zaintrygowana, ale także miałam pewne obawy. Bałam się przede wszystkim tego, że opowiadania zawarte w antologii będą mdłymi, przesłodzonymi opowiastkami o wielkiej, lecz trudnej miłości, która tym, czy innym sposobem znajdzie swój rozkoszny happy end. Te obawy jednak rozwiały się już w trakcie czytania pierwszego opowiadania, którym jest "Napoleonka" Anny Marii Vanitachi. Słodkie, lekkie i przyjemne? Zdecydowanie nie. Jest to opowiadanie mocne, intrygujące i z dwiema charakternymi bohaterkami. Idealne na otwarcie "Marzeń".
Kolejne opowiadania, choć tak bardzo różne od "Napoleonki", są równie poruszające i pulsujące od emocji, a emocje te są niczym wzburzony ocean, który porywa czytelnika w głąb liliowych, trudnych, skomplikowanych, ale również podszytych szczęściem i spełnieniem związków lesbijskich.

Myślę, że każdy z czytelników znajdzie w tym zbiorze opowiadań coś dla siebie. Będziecie mogli popłynąć w luksusowy rejs z trzema tajemniczymi istotami, poznacie pewną wiedźmę i jej zniszczoną talię kart, zobaczycie rozpaczliwą walkę miłości z ciężką chorobą, przeczytacie historię pewnej wyjątkowej przyjaźni, będziecie uczestniczyć w życiu pewnej młodej, wyjątkowej pani fotograf w odległej Finlandii, a nawet odwiedzicie Indie.

Jeśli macie jeszcze jakieś wątpliwości, czy sięgnąć po "Marzenia" to dodam, że każde z opowiadań jest dopracowane, ba, dopieszczone w każdym calu, co sprawia, że czyta się je naprawdę przyjemnie. Dodam jeszcze, że każde z opowiadań jest okraszone przepiękną ilustracją autorstwa Aleksandra Kąkola, co każdej historii dodaje dodatkowego smaczku.

Antologia "Marzenia" to, według mnie, idealne wprowadzenia do liliowego świata Girls Love, więc jeśli chcecie rozpocząć przygodę z tym gatunkiem to polecam "Marzenia", a ja już nie mogę się doczekać drugiego tomu antologii, którego motywem przewodnim będą melodie.