Raptem kilka tygodni minęło od zakończenia  Tygodnia Kina Hiszpańskiego, a polscy widzowie znów będą mieli okazję, by obejrzeć świeże dzieło z Półwyspu Iberyjskiego. „Magical Girl” Carlosa Vermuta to laureat zeszłorocznego festiwalu w San Sebastian, gdzie doceniono także warsztat reżysera filmu.

Fabuła filmu jest wielowątkowa, a punkt wyjścia stanowi wiadomość o chorobie córki, którą otrzymuje Luis, bezrobotny nauczyciel literatury (Luis Bermejo). Mimo że ledwo wiąże koniec z końcem, postanawia spełnić zachciankę umierającej dziewczynki (Lucia Pollan) i kupić jej w prezencie strój ulubionej postaci z japońskiej kreskówki, strój, który kosztuje 7000 euro. Po zupełnie przypadkowym romansie z Barbarą (Barbara Lennie), żoną bogatego psychiatry (Israel Elejalde), Luis wpada na pomysł, by zaszantażować kobietę.  Grozi poinformowaniem jej męża o ich wspólnej nocy i żąda dużych pieniędzy. To zaś prowadzi do zupełnie nieoczekiwanych zwrotów akcji.

Szantaż Luisa dzieli na pół nie tylko fabułę, ale też tonację. Niewinna, choć dość szorstka, historia o ojcu chcącym zadowolić chorą córkę wkracza nagle do madryckiego półświatka, gdzie na widza czekają gangsterzy i inne zwyrodniałe umysły. Zmiana jest bardzo zaskakująca, lecz wraz z nią pojawia się mnóstwo wątpliwości co do motywacji postaci, których rys charakterologiczny sprzed szantażu zupełnie nie pasuje do tego, co czynią po nim. Wcześniej Luis nie chciał sprzedawać niektórych swoich książek na wagę, bo uważał, że są ważniejsze rzeczy niż pieniądze, a tu nagle ni stąd, ni z owąd szantażuje nowopoznaną kobietę. Podobnie, Barbara, która ze swym autorytatywnym mężem ewidentnie nie jest szczęśliwa (choć nie musi pracować), robi naprawdę ogromnie dużo, by ten smutny związek ratować.

Jeśli dodać do tego postać tajemniczego eks-nauczyciela Barbary Damiana (Jose Sacristan), którego czyny i motywacje w ogóle nie zostają wyjaśnione, w „Magical Girl” pojawia się wyraźny problem. Niby wszystko w filmie Vermuta realizatorsko i kompozycyjnie jest jak należy, obraz jest wciągający, ma niepowtarzalną, szorstką atmosferę i nie cacka się ani z widzem, ani z postaciami, jednak po chwili zastanowienia, dochodzi się do wniosku, że bohaterowie postępują bezsensownie i wbrew swej naturze. Film, oczywiście, automatycznie traci na wiarygodności.

Tym niemniej, „Magical Girl” to bardzo sprawne i niezłe kino. Jedyne, o czym trzeba pamiętać, to to, że bynajmniej nie jest to film o ojcu spełniającym marzenia swej śmiertelnie chorej córeczki. Tym, którzy będą przygotowani na inną, mroczniejszą ewentualność, film Carlosa Vermuta, mimo zgrzytów w motywacjach bohaterów, powinien przypaść do gustu.

„Magical Girl” wchodzi do polskich kin 12 czerwca 2015 roku.