Fragment książki "Klątwa babci Józi" autorstwa Olgi Rudnickiej

– Dziecko drogie. – Starsza kobieta przeżegnała się, i to kilkakrotnie, gdy godzinę później usłyszała, z czym przyszły do niej synowa z wnuczką. – Bój się Boga, ta kobieta to demon!

– Demon nie demon, wiecznie żyć nie będzie – stwierdziła Teresa.

– Ale co to w ogóle za pomysł? Jakie dożywocie? Prosiłam, żebyś mi jakieś dobre hospicjum pomogła dla niej znaleźć, a nie Dorotkę w czeluści piekielne wpychała!

Dorota, gdyby nie miała kaca, w życiu nigdzie by nie poszła. Zdolność myślenia wracała wraz ze stopniem nawodnienia. Spojrzała na matkę ze złością. Najchętniej wykrzyczałaby, co o niej myśli, ale babcia Lena powinna ogarnąć temat za nią.

– Ty zupełnie zidiociałaś na stare lata! – wytknęła synowej.

I słusznie, uznała Dorota. Faktycznie, im matka była starsza, tym trudniejsza. Do tego poziom dewocji wzrastał u niej wraz z poziomem promili, a to niedobre połączenie. Jak jeszcze zwołały posiedzenie trójcy nieświętej, to wszystkie anioły w pobliżu podawały się do dymisji.

– Niech mama nie przesadza, dobrze? Sama mama wie, jak trudno teraz młodym na starcie. Żałuje mama Dorotce tego domu? – Teresa nie zamierzała się poddawać.

W życiu by się nie spodziewała, że teściowa stanie okoniem i będzie jej kłody pod nogi rzucać. Że może być sceptycznie nastawiona do pomysłu, to tak, tego się spodziewała, ale żeby do tego stopnia?

– A może mama komu innemu chce ten dom oddać? – zapytała podejrzliwie.

Dorota spojrzała przepraszająco na babcię, ale starsza pani nie była z tych, co to dają sobie w kaszę dmuchać, jak się mawiało. Ujęła się gniewnie pod boki i wykrzyknęła:

– Nikt go nie chce! Dom wymaga generalnego remontu, a ostatni najemca sfajczył instalację elektryczną! Żeby tam zamieszkać, to trzeba mieć za co!

– O! A o tym pierwsze słyszę. – Teresa spuściła z tonu, ale nie była jeszcze gotowa się poddać. – Cały dom jest bez prądu?

– Nie, tylko parter. Osobna instalacja była – odparła babcia Lenka na nieszczęście Doroty, która nie chciała ani domu, ani nieznanej sobie ciotki, a teraz to tylko chciała, żeby głowa przestała ją boleć i światłowstręt minął.

Może to wścieklizna? – pomyślała, lecz uświadomiwszy sobie, że w ostatniej godzinie wypiła dwie półlitrowe butelki wody i właśnie sączy trzecią, odrzuciła tę myśl. Objawy się nie zgadzały.

– Dorotko, ja bym wolała pod mostem mieszkać goła, jak mnie Pan Bóg stworzył, niż z tą wiedźmą spędzić godzinę – Lena zwróciła się do wnuczki, widząc, że synowa tak łatwo nie zrezygnuje. – Od chwili, w której przyszła na świat, diabeł ze strachu nosa z piekła nie wychylił, a i sam Pan Bóg portkami trzęsie, że jeszcze na stare lata kobita się nawróci i do nieba mu przyjdzie! Dorosła jesteś, nie daj sobie w głowie mącić!

– Zaraz, zaraz, jak to nawróci? To ona jest niewierząca? – zapytała zbulwersowana synowa.

– Apostazji dokonała trzy lata temu.

– Niemożliwe… – Teresa zbladła gwałtownie.

Dorota milczała, choć przez kaca zaczęło się przebijać rozbawienie. Dom to dom, on z Kościoła katolickiego nie wystąpił. Widać było, że w głowie matki trwa jakaś wewnętrzna walka między zapamiętałą dewocją a chęcią zagarnięcia majątku. Ciotka Wieśka wiedziałaby, co robić, tymczasem Teresa totalnie się zawiesiła.

Babka też wyczuła, że musiała trącić właściwą nutę, bo uśmiechnęła się półgębkiem, puściła oko do wnuczki i wzdychając ciężko, jakby cały świat na jej barkach spoczywał, dodała ponuro:

– Tak, tak, wielu katolików jest niewierzących, to żadna tajemnica, ale żeby tak zaraz się z tym wychylać? Wstyd dla rodziny i tyle, Teresa, nie uważasz?

– Mama przesadza. Co to za rodzina? Jakaś daleka kuzynka szanownego teścia? I to o nieustalonej koligacji? – odpowiedziała z sarkazmem jej synowa. – Mama ma dobre serce, że myśli, jak pomóc tej trudnej osobie. Powiem jeszcze mamie, że pomodlę się w intencji mamy i tejże osoby, żeby choć na łożu śmierci Boga dopuściła do siebie, bo inaczej nie czyściec, tylko samo piekło ją czeka.

– A to niekatolicy też trafiają do piekła? – zapytała Dorota, której na co dzień problemy teologiczne snu z powiek nie spędzały, ale teraz tak jakoś zainteresowała ją ta kwestia.

– Bóg jest miłosierny – odparła Teresa, marszcząc brwi z niejakim niezadowoleniem.

Dorota nie była pewna, czy to zdaniem matki dobrze, czy też niedobrze.

– Zasadniczo można grzeszyć całe życie, a potem przeprosić i gotowe. Sprawa załatwiona. – Babcia Lena miała swoje zdanie na temat wszystkich religii świata i uważała, że są przereklamowane.

– To tak nie działa, mamo – obruszyła się Teresa. – Trzeba szczerze żałować.

– Aha, już to widzę. Większość winnych żałuje, że coś się wydało albo coś się skończyło, albo pękają ze strachu przed niewiadomą. Pewnie jest w tym jakaś szczerość, nie powiem, ale czy istotnie czują żal za swoje uczynki? To jak przestępca, który przed sądem wyraża skruchę. Mówi, że żałuje tego, co uczynił, a jak czynił, to jakoś nie żałował.

Dorota uśmiechnęła się do babci. Jak na siedemdziesięciolatkę była dość nowoczesna i w mowie, i w stroju, i w czynach. Włosy krótkie, siwe, twarz pokryta delikatnymi zmarszczkami, szczupła – widać było, po kim tata dostał geny – i jak zawsze w dżinsach i trampkach. Zamiast na kółka różańcowe i emeryckie biegała na jogę i aqua aerobik. Nigdy w życiu nie ugotowała kompotu do obiadu ani nie upiekła drożdżowca, ale była jej ulubioną babcią. I wcale nie dlatego, że jedyną, bo tej od strony mamy nie pamiętała zbyt dobrze.

Na szczęście, jak powiedziała jej kiedyś ciotka Zośka, gdy starsze siostry nie słuchały.

– Tereska, po śmierci będzie mi wszystko jedno, bylebyście mnie w czerni nie pochowały, bo czy pójdę do piekła, czy do czyśćca, czy za tęczowy most jak nasz kundelek, wrócę i nie dam wam żyć! – zagroziła jeszcze synowej. – A teraz, skoro zdecydowałyśmy, że Dorotki na żadną minę ani pod pociąg nie wepchniemy, uradźmy, co zrobić z ciotką Barbarą, bo moim zdaniem najkorzystniej byłoby znaleźć jej jakiś dobry dom opieki, a nieruchomość sprzedać i podzielić pieniądze między najbliższych krewnych.

Teresa przez chwilkę rozważała słowa teściowej, po czym zapytała:

– A ile by tego było?

Dodaj artykuł do:
(dodano 04.12.25 autor: blackrose)
Dział literatura
Tagi: Klątwa babci Józi, Olga Rudnicka, fragment
KOMENTARZE:
Aby dodać komentarz musisz się zalogować
Logowanie
Po zalogowaniu będziesz mieć możliwośc dodawania swojej twórczości, newsów, recenzji, ogłoszeń, brać udział w konkursach, głosować, zbierać punkty... Zapraszamy!
REKLAMA
POLECAMY

NEWSLETTER

Pomóż nam rozwijać IRKĘ i zaprenumeruj nieinwazyjny (wysyłany raz w miesiącu) i bezpłatny e-magazyn.


Jeśli chcesz otrzymywać newsletter, zarejestruj się w IRCE i zaznacz opcję "Chcę otrzymywać newsletter" lub wyślij maila o temacie "NEWSLETTER" na adres: irka(at)irka.com.pl

UTWORY OSTATNIO DODANE
RECENZJE OSTATNIO DODANE
OGŁOSZENIA OSTATNIO DODANE
REKOMENDOWANE PREMIERY
1
Agnieszka Holland
2
Dan Trachtenberg
3
Sebastian Juszczyk
4
Wojciech Smarzowski
5
Paweł Podolski
6
Michał Kwieciński
7
Radu Jude
8
Maura Delpero
9
James Marquand
10
Solange Cicurel
1
Jacek Mikołajczyk
2
Natalia Korczakowska
3
Ewa Platt
4
Krzysztof Pastor
5
Krzysztof Garbaczewski
6
Richard Chappell
7
Paweł Miśkiewicz
8
Alina Moś
9
Ewa Platt
10
Ilaria Lanzino
REKLAMA
ZALINKUJ NAS
Wszelkie prawa zastrzeżone ©, irka.com.pl
grafika: irka.com.pl serwis wykonany przez Jassmedia