Powstają filmy, które wywołują wiele emocji jeszcze przed premierą. Nie ustają gorączkowe spekulacje i zażarte dyskusje, w których przeplatają się ze sobą określenia „skandal” czy „przełamywanie tabu”. Nie inaczej jest z obrazem „Nimfomanka – część I”. Lars von Trier - naczelny prowokator, enfant terrible duńskiego filmu po raz kolejny z hukiem wkracza na ekrany polskich kin.
„Swoją cipę odkryłam, gdy miałam dwa lata” – tym zdaniem Joe, tytułowa nimfomanka, rozpoczyna opowieść. Opowieść będącą swoistym streszczeniem choroby, a zarazem życia kobiety. Joe sięga do zakurzonych zakamarków pamięci, by krok po kroku wyjaśnić Saligmanowi, uroczemu starszemu panu, dlaczego i w jaki sposób znalazła się w obecnej sytuacji – na skraju wyczerpania, zakrwawiona, z siniakami, korzystająca z pomocy przypadkowo spotkanego mężczyzny. Bohaterka zwierza się więc Saligmanowi z najdrobniejszych szczegółów własnego życia, układa w całość pieprzne epizody swojej przeszłości.
Do bólu szczere zwierzenia kobiety ułożone są chronologicznie. Joe mówi kolejno o pierwszych, dziecięcych fascynacjach swoim ciałem, o utracie dziewictwa, nastoletnich zabawach w seks, kolejnych erotycznych partnerach. Kobieta nie próbuje się usprawiedliwiać – wręcz przeciwnie, przedstawia swoją osobę bez zbędnych ozdobników, nie owija w bawełnę, nazywając rzeczy po imieniu. A jest co nazywać – opowieści Joe to istna sodoma i gomora, nieustanne i bezwstydne przekraczanie granic. Na pierwszy rzut oka w relacjonowanych historiach bohaterka jawi się jako osoba bezduszna, pozbawiona wszelkich skrupułów. Bez zmrużenia oka, dla własnego kaprysu rozbija rodzinę jednego z kochanków, a o tym, czy oddzwonić do któregoś z partnerów decyduje poprzez rzucanie kostką. Percepcja kobiety zmienia się jednak – powoli i niepostrzeżenie jej działania stają się coraz bardziej zrozumiałe, a bezwstydna bohaterka bez serca okazuje się być tak naprawdę pogrążoną w rozpaczy i smutku niewolnicą swoich własnych żądzy.
Opowieść głównej bohaterki niepozbawiona jest humoru. Dużą zasługę ma w tym postać Saligmana, który stanowi swoistą kontrę Joe. Jest on uważnym słuchaczem, ale też niezwykle trafnym komentatorem. Potrafi na przykład wysnuć analogię pomiędzy zachowaniem bohaterki i strategiami rybackimi, zauważyć, że liczba ruchów frykcyjnych kobiety podczas jej pierwszego razu stanowi ciąg Fibonacciego. Lars von Trier zadbał też o nutę autoironii – reżyser puszcza oko do widzów w scenie, gdy Saligman, usłyszawszy o kolejnym spotkaniu Joe z Jeromem, nie może uwierzyć w prawdziwość zdarzeń i zarzuca narratorce, iż opowiada ona historię niczym z filmu.
Komediową intencję twórcy „Nimfomanki” doskonale wyczuł i oddał na ekranie odtwórca roli Saligmana - Stellan Skarsgård. Wprowadza on do filmu lekkość, która stanowi przeciwwagę dla historii opowiadanych przez główną bohaterkę. Postać Joe została odegrana głównie przez dwie aktorki – w dorosłą kobietę wcieliła się Charlotte Gainsbourg, natomiast nastoletnią bohaterkę zagrała Stacy Martin. Ocenę kunsztu aktorskiego Gainsbourg należy wstrzymać do pojawienia się w kinach drugiej części „Nimfomanki”, duża pochwała należy się natomiast Stacy Martin – debiutantce na srebrnym ekranie. Młoda aktorka fenomenalnie zagrała prawdziwą „kobietę bez serca”. Na uwagę zasługuje także epizodyczna rola Umy Thurman, która zagrała Panią H. – porzuconą przez męża matkę trojga dzieci. Thurman umiejętnie miesza tragizm z groteską, idealnie wyważając odpowiednie proporcje.
To nie seks jest głównym tematem najnowszego filmu Larsa von Triera, jest nim samotność, zniewolenie, nieumiejętność egzystowania w społeczeństwie. Reżyser po raz kolejny (po Janie z „Przełamując fale”, Selmie z „Tańcząc w ciemnościach” czy Justine z „Melancholii”) przedstawia jednostkę niezdolną do normalnego życia, wyalienowaną, niezdolną do zbudowania normalnych relacji z ludźmi. Postać z ”Nimfomanki” jest postacią tragiczną, którą czeka nieuchronna klęska. Joe nigdy nie będzie w stanie zaznać prawdziwego szczęścia, z góry skazana jest na porażkę. Owszem, Lars von Trier znów przekracza granice, przełamuje kolejne tabu. Nie robi tego jednak bez celu – pokazuje w ten sposób ciemną stronę człowieka, jego nieustanną walkę z własnymi demonami. „Nimfomanka” wywołuje całe spektrum emocji – pojawia się rozbawienie, refleksja, niepokój. W końcu – oglądanie filmu zaczyna przerażać, sprawiać ból, poruszając skrywane głęboko emocje i lęki. Lars von Trier nie oferuje jednak katharsis. Bezwzględnie zatrzymuje akcję filmu w połowie i każe czekać na część drugą, dając jednocześnie czas na „przetrawienie” dotychczasowych wrażeń.
Edyta Werpachowska
Utwór | Od |
1. Inne historie | gaba |
Utwór | Od |
1. W bezkresie niedoli | ladyfree |
2. było, jest i będzie | ametka |
3. O Tobie | ametka |
4. Świat wokół nas | karolp |
5. Kolekcjonerka (opko) | will |
6. alchemik | adolfszulc |
7. taka zmiana | adolfszulc |
8. T...r | kid_ |
9. Twoja opowieść o mnie | o.laf |
10. przyjemność | izasmolarek |
Utwór | Od |
1. Sprzymierzeniec | blackrose |
2. Podaruję Ci | litwin |
3. test gif | amigo |
4. Primavera_AW | annapolis |
5. Melancholia_AW | annapolis |
6. +++ | soida |
7. *** | soida |
8. Góry | amigo |
9. Guitar | amigo |
10. ocean | amigo |
Recenzja | Od |
1. Zielona granica | irka |
2. Tajemnice Joan | wanilia |
3. Twój Vincent | redakcja |
4. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
5. Miasto 44 | annatus |
6. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
7. O matko! Umrę... | lu |
8. Subtelność | lu |
9. Mustang | lu |
10. Pokój | martaoniszk |