Fragment książki „Kilka miesięcy mojego życia” Michela Houellebecqa

Prezentujemy poniżej fragment książki „Kilka miesięcy mojego życia” Michela Houellebecqa.

Choć Uległość nie jest powieścią islamofobiczną, bez wątpienia jest powieścią głęboko niejednoznaczną, a w jej ostatnim zdaniu dwuznaczność ta została posunięta do skrajności. Jeden z najwspanialszych komplementów literackich sprawił mi Emmanuel Carrère, kiedy ostatnie zdanie powieści: „I niczego nie będę żałować” porównał do ostatniego zdania Roku 1984: „Kochał Wielkiego Brata”. Faktycznie, „I niczego nie będę żałować” może bez problemu i z równym prawdopodobieństwem oznaczać: „I będę żałować wszystkiego”. Przy czym tym „wszystkim” nie jest udane nawrócenie na wiarę katolicką Huysmansa, którego nie udało się dokonać jego egzegecie sto lat później. Owo „wszystko” to Myriam, utracona żydowska kochanka. Do tematu utraconej miłości i wyrzutów sumienia, że się ją utraciło z własnej winy, powróciłem w sposób bardziej przejmujący w mojej następnej powieści, Serotonina.

Teraz to ja odbiegam od tematu, za dużo mówię o sobie. Wracając do rozmowy z Michelem Onfray’m, muszę przyznać, że przy powtórnym czytaniu fragmentów będących przedmiotem zarzutów rektora Wielkiego Meczetu w Paryżu poczułem skrępowanie. Tym razem bowiem starannie przeczytałem całą rozmowę. Była wyjątkowo długa, chwilami moja uwaga mogła osłabnąć, choć w żadnym razie nie jest to dobre usprawiedliwienie: uwzględniając moje zaszłości z islamem, przy tych fragmentach powinienem być szczególnie uważny.

Czułem się skrępowany, ale nie wiedziałem, co robić; wtedy właśnie Haïm Korsia, naczelny rabin Francji, zaproponował, że doprowadzi do spotkania. Według mnie jedynie przywódca religijny społeczności żydowskiej mógł wykonać to zadanie. Z powodów, od których wyjaśnienia wolę odstąpić, byłem gotów obdarzyć zaufaniem tylko przywódcę społeczności żydowskiej.

Trochę z przyzwyczajenia zarzucane mi fragmenty uznałem za niejednoznaczne; w przypadku pierwszego było niestety gorzej. Był tak pośpieszny, tak przybliżony, że aż fałszywy, a nawet głupi. Cytuję go, bo tak trzeba:

„Sądzę, że życzeniem francuskiej ludności – jak to się mówi: 'rdzennej’ – wcale nie jest asymilacja muzułmanów, tylko to, żeby przestali kraść i napadać, żeby przestrzegali prawa i szanowali rdzennych Francuzów. Albo, równie dobre rozwiązanie, żeby wrócili do siebie”.

To normalne, że rektor Wielkiego Meczetu w Paryżu przy lekturze tego tekstu zrozumiał: „Mówi pan, że wszyscy muzułmanie to złodzieje”. Szczerze żałuję i przepraszam wszystkich muzułmanów, których tekst ten mógł dotknąć – czyli, jak się obawiam, z grubsza wszystkich muzułmanów. Nie to miałem na myśli, a nawet wręcz przeciwnie. Bez wahania wycofuję się z tego idiotycznego tekstu, który pragnę zastąpić w następujący sposób:

„Moim zdaniem życzeniem większości francuskiej ludności – jak to się mówi: 'rdzennej’ – nie jest przede wszystkim asymilacja muzułmanów. Francuzi będą mieć w nosie chusty muzułmańskie, burki, jedzenie halal itp., kiedy przestaną postrzegać muzułmanów jako zagrożenie dla ich bezpieczeństwa; przy czym zjawisko to nie ma nic wspólnego z refleksją. Jak tylko zaczynają się zastanawiać, ci 'rdzenni Francuzi’ zdają sobie sprawę, że gorliwe praktykowanie religii, jakiejkolwiek religii, nie jest kompatybilne z przestępczością, że jest to wybór między dwoma skrajnie odmiennymi stylami życia. Kiedy jednak człowiek się boi, przestaje myśleć; to, co owi Francuzi mogli empirycznie stwierdzić, to że w dzielnicach licznie zamieszkanych przez muzułmanów mieszka wielu przestępców. Logicznie więc starają się tych dzielnic unikać. Co z tym zrobić? Nie mam pojęcia. Czy imamowie wystarczająco jasno mówią w swoich kazaniach, że handel narkotykami nie jest legalny w świetle nauk islamu? Nie wiem. Czy ich kazania przynoszą skutek? Też nie wiem. Wiem natomiast, lub przynajmniej wydaje mi się oczywiste, że nie mamy do czynienia z problemem religii, lecz po prostu przestępczości. Wystarczy jeszcze raz posłuchać audycji, które ponad dwadzieścia pięć lat temu w radiu Skyrock prezenter Maurice poświęcał dzielnicom zwanym 'trudnymi’ – niektóre z nich są dostępne w Internecie. Ani odrobinę się nie zestarzały, a nie ma w nich mowy o islamie. Dodając wszędzie słowo 'islam’, tylko zaciemniamy kwestię, którą Maurice traktował z absolutną jasnością. To, czego domagają się, a nawet żądają Francuzi, rdzenni i nie tylko, to żeby obcokrajowcy popełniający przestępstwa byli bezwzględnie wydalani z kraju, a bardziej ogólnie, żeby wymiar sprawiedliwości był bardziej surowy wobec kryminalistów, włącznie z tymi, którzy popełniają 'drobne przestępstwa’. Znacznie bardziej surowy”.

Mam świadomość, że zdania zakończone pytajnikiem stanowią dla rektora trudny problem. Islam jest religią – rektor wyraża się w tej sprawie bardzo jasno – w której liczy się przede wszystkim relacja między człowiekiem a jego stwórcą, w którą to relację żadne duchowieństwo nie ma faktycznego prawa się wtrącać. Rektor dobrze zrozumiał, że pochodzę z innej kultury, naznaczonej katolicyzmem, w którym pionowa struktura duchowieństwa doprowadziła do absurdu wraz z wprowadzeniem dogmatu o papieskiej nieomylności. W niektórych przypadkach mogłoby to doprowadzić do sytuacji nierozwiązywalnych, ale nie w tym, którym się tutaj zajmuję, powtarzając swój wniosek: problemem nie jest islam, lecz przestępczość. Ostatnie słowo należy do wymiaru sprawiedliwości, od którego obywatele domagają się, by po prostu wykonywał swoją pracę.

Drugi fragment, dłuższy, a więc niemal automatycznie nie aż tak głupi, dotyczy niestety problematyki mniej oczywistej i bardziej niepokojącej. Najpierw zacytuję tekst oryginalny:

„Kiedy zaczęła się prawdziwa rekonkwista, Hiszpania znajdowała się pod muzułmańską dominacją. Nie jesteśmy jeszcze w takiej sytuacji. Już jednak można stwierdzić, że ludzie się zbroją. Kupują karabiny, ćwiczą na strzelnicach. I nie chodzi tu o gorące głowy. Kiedy całe terytoria znajdą się naprawdę pod kontrolą islamistów, moim zdaniem pojawią się akty oporu. Będą zamachy i strzelaniny w meczetach, w kawiarniach, do których uczęszczają muzułmanie, czyli takie teatry Bataclan na odwrót. Muzułmanie zaś nie zadowolą się stawianiem świeczek i kładzeniem bukietów kwiatów. A więc tak, sprawy mogą szybko pójść naprzód. Jedną z rzeczy najbardziej znaczących w reakcjach na 'list generałów’ była liczba Francuzów, którzy w bliskiej przyszłości spodziewają się wojny domowej”.

Tylko osoby szczególnie jadowite i fałszywe w rodzaju Edwy’ego Plenela mogły uznać ten tekst za wezwanie do zamachów skierowanych przeciwko muzułmanom. Nie o to oczywiście chodziło, natomiast tekst zdawał się jasno pokazywać, że należę do tej „liczby Francuzów, którzy w bliskiej przyszłości spodziewają się wojny domowej”. O to również nie chodziło, chciałbym więc wyjaśnić swoje stanowisko w poniższym sprostowaniu:

„Moim zdaniem, gdyby całe terytoria znalazły się naprawdę pod kontrolą islamistów, pojawiłyby się akty oporu. Byłyby zamachy i strzelaniny w meczetach, w kawiarniach, do których uczęszczają muzułmanie, czyli takie teatry Bataclan na odwrót. Muzułmanie zaś nie zadowoliliby się stawianiem świeczek i kładzeniem bukietów kwiatów. A więc tak, sprawy mogłyby szybko pójść naprzód. Jedną z rzeczy najbardziej znaczących w reakcjach na słynny 'list generałów’ była liczba Francuzów, którzy w bliskiej przyszłości spodziewają się wojny domowej. Osobiście nie sądzę, żeby obecnie warunki ku temu były spełnione. Najpierw policja musiałaby stracić możliwość wchodzenia do pewnych dzielnic, co nie ma miejsca. Policjantom jest trudno, czasami muszą się uciekać do poważnych środków, ale dają radę. Również wojsko musiałoby stracić możliwość wchodzenia do tych dzielnic, co na razie uważam za nieprawdopodobne. I wreszcie dżihadystyczna frakcja salafitów, bardzo mniejszościowa, musiałaby wygrać z pokojową większością. Z tych wszystkich względów wojna domowa we Francji wydaje mi się obecnie niewyobrażalna. Nie można jednak zapominać o dziwnym, ale trwałym wniosku, jaki wypływa z historii: historii nie tworzą większości, lecz brutalne i zdeterminowane mniejszości. Nic nie pozwalało przypuszczać na początku rewolucji francuskiej, że skrajna frakcja jakobińska (’Góra’) zwycięży i wprowadzi terror. Nic nie pozwalało przypuszczać na początku rewolucji październikowej, że bolszewicy przejmą władzę i od razu zabiorą się do budowania gułagów. Oczywiście, porównanie z obecną sytuacją wydaje się absurdalne, nic nigdy nie powtarza się w sposób identyczny, rewolucja październikowa przebiegała inaczej niż rewolucja francuska, rewolucja irańska jest jeszcze inna, lecz zagrożenia ze strony ekstremistycznych mniejszości w żadnym razie nie wolno lekceważyć”.

Rektor Wielkiego Meczetu w Paryżu okazał się na tyle miły, że przyjął moje sprostowanie, gdyż bez wątpienia należy do umiarkowanej większości, w czym widzę możliwość jego porażki, a nawet zamordowania przez członka ekstremistycznej mniejszości. Jednakże wcale nie uważam jego porażki, a tym bardziej jego zamordowania za nieuniknione; nadal sądzę, że analiza błędów popełnionych w przeszłości powinna pozwolić na uniknięcie ich powtórzenia, niemniej jestem zaniepokojony tym, iż żaden dzisiejszy historyk nie ma dostatecznego poziomu intelektualnego, aby uznać wspólne źródło tych błędów, i wciąż się obawiam, że mogą się one powtórzyć.

Wracając na chwilę do Edwy’ego Plenela – mam nadzieję po raz ostatni – na ironię zakrawa fakt, że ta gnida zapewne nie uważa, iż zwycięstwo zwolenników Robespierre’a, a później bolszewików było jakimś błędem lub grzechem.

Jeśli chodzi o moją próżność jako autora, żałuję, że nie dość mówiono o tym fragmencie rozmowy, w którym opisuję swojego pakistańskiego sąsiada w Irlandii, czyli w moim ostatnim miejscu zamieszkania, łagodnego salafitę, który całkiem słusznie niepokoił się o cnotę swoich córek. Byłem dosyć z siebie zadowolony, gdyż uważałem, że w niewielu zdaniach udało mi się stworzyć szkic żywej, interesującej postaci, a przy tym oryginalnej i sympatycznej. To mój rys dickensowski, u mnie raczej rzadki i dlatego jest mi drogi. Lecz to już inna kwestia.

W końcu udało mi się w miarę dokładnie wyrazić swoje stanowisko, które żadną miarą nie stanowiło agresji wobec społeczności muzułmańskiej – agresji, która nigdy nie była moim celem. Faktem jest, że mogłem o tym pomyśleć wcześniej. Zazwyczaj myślę powoli, w dalszej części tej opowieści jeszcze nieraz będzie okazja, żeby czytelnicy zdali sobie z tego sprawę. Musiałem jeszcze załatwić, żeby te zmienione fragmenty zostały opublikowane w sposób bardziej trwały niż w zwykłym numerze „Le Point”, nawet gdyby miało to oznaczać mniejszy nakład, a najlepiej, żeby ta publikacja ukazała się w postaci książki. Sprawa ta zaczęła mnie zajmować dopiero kilka tygodni później, mniej więcej w połowie stycznia 2023 roku; wrócę do tego w rozdziale poświęconym wydarzeniom tego roku.
(…)

Dodaj artykuł do:
(dodano 02.10.23, autor: blackrose)
Dział literatura
Logowanie
Po zalogowaniu będziesz mieć możliwośc dodawania swojej twórczości, newsów, recenzji, ogłoszeń, brać udział w konkursach, głosować, zbierać punkty... Zapraszamy!
REKLAMA
POLECAMY

NEWSLETTER

Pomóż nam rozwijać IRKĘ i zaprenumeruj nieinwazyjny (wysyłany raz w miesiącu) i bezpłatny e-magazyn.


Jeśli chcesz otrzymywać newsletter, zarejestruj się w IRCE i zaznacz opcję "Chcę otrzymywać newsletter" lub wyślij maila o temacie "NEWSLETTER" na adres: irka(at)irka.com.pl

UTWORY OSTATNIO DODANE
RECENZJE OSTATNIO DODANE
OGŁOSZENIA OSTATNIO DODANE
REKOMENDOWANE PREMIERY
1
Jess Glynne
2
Neil Young, Crazy Horse
3
Def Leppard
4
Tomasz Makowiecki
5
Kasia Nova
6
Vampire Weekend
7
Enej
8
Jennifer Lopez
9
Bokka
10
Eilish Billie
1
Grzegorz Dębowski
2
Jan Jakub Kolski
3
Christian Petzold
4
Emily Atef
5
Krzysztof Łukaszewicz
6
Simon Cellan Jones
7
William Brent Bell
8
Justin Kuritzkes
9
Sam Taylor-Johnson
10
Matt Bettinelli-Olpin, Tyler Gillett
1
Katarzyna Baraniecka
2
reż. Mariusz Treliński
3
Beth Henley / reż. Jarosław Tumidajski
4
Gabriela Zapolska
5
Opera Krakowska w Krakowie
6
Marta Abramowicz / reż. Daria Kopiec
7
Rodion Szczedrin
8
Michaił Bułhakow
9
Jarosław Murawski
10
Dale Wasserman
REKLAMA
ZALINKUJ NAS
Wszelkie prawa zastrzeżone ©, irka.com.pl
grafika: irka.com.pl serwis wykonany przez Jassmedia